Świątynia Frey - Miejsce Wytchnienia i Odpoczynku

Frey

*zachichotała i ruszyła biegiem wokół stołu, starając się, by jej nie dogonił. Robiła zwody, zatrzymywała się i zmieniała kierunek lub meble wokół których uciekała, śmiejąc się przy tym radośnie jak dziecko* - Złap mnie słodki Ogrusiu, a poswawolimy... *krzyczała*

Sir Keldorn

*pokiwał głową słysząc jej słowa*-Nie ładnie tak mówić...-Oj nieładnie...*zaczął zasuwać stoły i krzesła tak, że po chwili odciął jej ucieczkę na pokoje. Wówczas ruszył biegiem na nią. Próbując ją jak najszybciej złapać*-Jak chwycę to skórę wygarbuję...-Zobaczysz jak się Wojownicy zabawiają...*powiedział to gniewnie*

Frey

*zachichotała i ruszyła w drugą stronę w kierunku drzwi do Ogrodu Świątynnego, po chwili wbiegła do niego*

Sir Keldorn

*ruszył za nią. Minął jeszcze parę stołów i wybiegł przez drzwi do ogrodu*

Sir Keldorn

*gdy byli już w środku posadził ją na stole*-Pozwól, że obejrzymy tą kosteczkę...*spojrzał na Frey i delikanie uniósł jej nogę*

Frey

*mocniej podciągnęła suknię, tak, że odsłoniła nogę do łydki* - Czy tak dobrze?... *zapytała wyciągając w jego kierunku nogę*

Sir Keldorn

*spojrzał na odsłoniętą nogę*-Tak wystarczy...-Wszak kostkę chciałem obejrzeć...*spojrzał na nią i lekko się uśmiechnął. Następnie delikatnie chwycił jej stopę i ją powoli i spokonjnie poruszał*-Boli...*zapytał*

Frey

- Ała... *syknęła głośno, a w oczach stanęły jej łzy*

Sir Keldorn

-Zaraz wracam...*odparł i wyszedł na chwilkę by wrócić z bandażami. Obwiązał jej sztywno kostkę. Wykonywał to z wielką sprawnością i delikatnością. Widać było, że nie czynił tego pierwszy raz*-Teraz spróbuj poruszać stopą...-Powinno Cię dużo mniej boleć...*spojrzał na nią z uśmiechem*

Frey

*niezbyt pewnie i ze strachem w oczach poruszyła stopą krzywiąc się przy tym lekko* - Już mniej boli... *spojrzała mu w oczy* - Dziękuję...

Sir Keldorn

*spojrzał na nią*-Może Jan by medyka wezwał...-On lepiej by się tym zajał niz ja...-Jakieś medykamenty by na to dał i mniej by bolało...*spojrzął na nią*

Frey

- Nie trzeba... *rzekła cichutko* - Może Verka będzie coś miała u siebie, co by ból złagodziło... *uśmiechnęła się do niego*

Sir Keldorn

-Dobrze to pójdę jej poszukać, a Ty tutaj poczekaj...*spojrzał na nią*

Frey

*chwyciła go za ramię* - Nie idź, zostań ze mną, poszukasz jej później... *jej oczy zamigotały delikatnie* - I już tak bardzo nie boli... *zarumieniła się lekko, bo noga pulsowała jej strasznie, lecz nie chciała Go tym martwić*

Sir Keldorn

*uśmiechnał się i wziął ją na ręce*-Pójdziemy już spać...-Odpoczynek dobrze Ci zrobi...-Moja głowa też musi odpocząć...*roześmiał się i ruszył z nią do sypialni*