Świątynia Frey - Miejsce Wytchnienia i Odpoczynku

Ferin

* Ferin wrócił po kilku dniach, wyraźnie zmęczony. Nie szedł jednak jeszcze wypocząć, ponieważ głód doskwierał mu jeszcze bardziej niż brak snu. Ruszył do kuchni*

Frey

*szli chwilę traktem, aż doszli do bramy, weszli do Świątyni zamykając ją za sobą*

Sir Keldorn

*gdy już brama była zamknięta spojrzał na nią i rzekł* - No to zapraszam Ciebie droga Frey na kolację do Twojej jadalni...*uśmiechnął się*

Frey

*zaśmiała się, złapała go za rękę i poprowadziła do jadalni*

Sir Keldorn

*gdy wyszli przed bramę... Frey na chwilę się zatrzymała i otwarły się przed nimi błękitne wrota, gdy do nich weszli delikatnie się zamknęły...*

Sir Keldorn

*na placu pojawiły się wrota przez, które przeszedł sam Kel. Miął strapioną i smutną minę...Ruszył do pokoju...

Sir Keldorn

*wybiegł na hol, skupił się i otworzył wrota do których wbiegł...*

Sir Keldorn

*po chwili znaleźli się na dziedzincu.Ruszył z Frey do swojego pokoju jednocześnie Jana wzywając* - Janie...Janie...

Frey

#Jan zjawił się prawie natychmiast# - Co się stało #zapytał widząc swą panią w niezbyt dobrym stanie#

Sir Keldorn

- Pani się topiła naszczęście zjawiłem się w porę...Lecz niepokoi mnie jej zachowanie...
- Jedź po medyka...- Zabież mieszek złota i daj mu go powinien przyjechać jak złoto zobaczy...-Powiedz mu, że jeszcze jeden dostanie ale jak już przyjedzie...-Ja będę z Panią w moim pokoju...
- Spiesz się Janie....*spojrzął na niego*

Frey

#sługa pokręcił przecząco głową# - Medyk tu nic nie pomoże, jeśli topiła się w tym przeklętym jeziorze #rzekł ze złością w głosie# - Jeno uzdrowicielka lub druid jaki, co na magii się znają #dodał# - Magię trza magią zwalczać, inaczej się nie da...

Sir Keldorn

- Druid powiadasz...Spojrzał na niego...Makary...
- Jedź więc po niego...Powiedz mu, że ja Cię przysyłam i że nadszedł czas spłaty jego długu...Odtąd wolny będzie...Ma na to moje słowo...A i las w posiadanie dostanie...Tylko niech przyjedzie...

Frey

#Jan spojrzał na swą panią, a potem na Sir Keldorna# - Powietrze pani dobrze zrobi, wiem, że już ciemno, lecz może zabierz ty ja panie #rzekł z przekonaniem# - A poza tym nie zna mnie twój sługa, może nie zechcieć przyjechać, a tak pani skorzysta z powietrza, ty zaś spokojniejszy będziesz mając ją cały czas na oku #skłonił się nisko# - Jeśli zechcesz zaraz bryczkę naszykuję #dodał szybko#

Sir Keldorn

-Dobrze niech tak będzie...Powiedz służką aby ubranie Pani dały i koce...a mi niech ekwipunek przyniosą...

Frey

#Jan skłonił się nisko i szybko pobiegł do kuchni, a potem do pokoju Sir Keldorna, po chwili wrócił z jego ekwipunkiem, ciepłym płaszczem dla swej pani oraz workiem z prowiantem# - Pozwoliłem sobie dać wam panie trochę jadła i napitku #rzekł pomagając swej pani wdziać płaszcz# - Zaraz pod bramę bryczkę podprowadzę #rzekł i wybiegł do stajni#