Świątynia Frey - Miejsce Wytchnienia i Odpoczynku

Sir Keldorn

*było już późny zmierzch gdy przejechał bramę Świątyni. Na głowie miał chełm, okryty był czarnym płaszczem, w dłoni trzymał duży bukiet polnych kwiatów, zerwanych podczas podróży. Skierował Huragana do stajni...*

Sir Keldorn

*wyszedł na dziedziniec i mógł się udać tylko w jedno miejsce, które pokochał...*

Frey

*cichutko wymknęła się ze swej sypialni, by nie zbudzić Shu. Biegła teraz długim holem w swej prostej, białej, lnianej szacie i śmiała się radośnie. Dzisiejszy dzień zaczął się tak cudownie, postanowiła więc dać temu upust i podążyła długim holem ku bramie, a gdy ją minęła skierowała swe kroki w kierunku łąki za karczmą. Biegła boso po trakcie nie zwracając uwagi na to, że kamienie delikatnie kaleczą jej stopy. Po chwili dobiegła do ogromnej łąki*

Frey

*biegła traktem strasznie głodna, jej mokre bose stopy zostawiały na kamieniach ślady wody zmieszanej z krwią, bo na ostych kamienich pokaleczyła stopy, lecz nic sobie z tego nie robiła. Tak dotarła do bramy*

Sir Keldorn

*po krótkiej chwili doszedł do bramy i udał się do kuchni myśląc, że i dziś tam odnajdzie Jana...*

Frey

*biegła szybko długim korytarzem zostawiając po sobie na posadzce smużki krwi*

Frey

*szli długim Świątynnym holem, aż doszli do łaźni i pracowni Rovena* - To tutaj *wskazała na drzwi* - Szatni chyba zwiedzać nie będziemy... *zaśmiała się i pchnęła ogromne drzwi, a potem pociągnęła go za sobą do środka*

Frey

*szła holem, a sińce potwornie ją bolały*

Orion

Dojechał konno do żelaznej, majestatycznej bramy. Obejrzał ją oraz mury świątyni z uśmiechem i przekroczył wrota.

Frey

#Jan sługa bogini wyszedł przed bramę, aby powitać nowego gościa. Poczekał, aż ten odprowadzi swego konia do stajni#

Frey

*zeszła po schodach do holu i zobaczyła Jana stojącego u Bramy Świątynnej. Ruszyła więc w jego kierunku. Doszła do niego i przywitała radosnym uśmiechem*- Pan Keldorn potrzebuje jechać do swego medyka, przygotuj wóz i pojedź z nim... *po tych słowach oddaliła się do swego pokoju**

Frey

#Jan wyszedł na trakt# - Zygus naszykuj no migiem wóz, a ja zaraz pana sporowadzę, bo czas nam do medyk jechać... #wrzasnął najgłośniej jak potrafił i poszedł do pokoju Sir Keldorna#

Frey

*wyszła ze swej sypialni i wspiąwszy się po schodach w końcu dostała się do sali, gdzie na kominku trzaskał wesoło ogień*

Frey

#z niemałym trudem zeszli po schodah, doszli do bramy, a potem skręcili za róg do stajni#

Frey

#na trakcie było już tylko widać wóz z lażącym na nim Sir Keldornem i Janem na koźle. Wóz opuścił teren Świątyni#