Świątynia Frey - Miejsce Wytchnienia i Odpoczynku

-Spokojnie narazie będzemy mieszkać tu a potem się zobaczy
*pocieszył elfa*

*Wzioł łyk wina*
-Pyszne dziękuje

-Też będziemy musieli się przenieś do Galimoru razem z nimi
*Opuścił głowe*

- Z czym *zapytał wojownik*

*wszedł za Elfem i usiadł przy nim*Karczmarzu wino prosze*poprosił uprzejmie*

- Dobrze, chodź *odłoży broń i wyszedł*

*Stanoł i zaczoł się kołysać na boki*
-Troche mi się w gowie zakręciło

*Zaczoł się szybko obracać dokoła, z mieczem zmierzając w kierunku elfa*

*wyprowadził dwa szybkie uderzenia na tors elfa*

*zablokował jedno z uderzeń, a drugie trafiło go w jedno ramię tak mocno, że wojownik wypuścił miecz z ręki*
- Nieźle*powiedział *

*Powoli zaczoł iść w kierunku elfa, czekając na odpowiednią chwilę do zaatakowania*

*Podszedł i wzioł dwa miecze*
-Ja też
*Stanoł w pozycj bojowej*
-Zacznij
*Stanoł twardo nogami na ziemi*

- Nie narzekam, może mały pojedynek *zaproponował*

*wszedł szybkim krokiem wzioł łuk i strzały tak jak Arkard i zaczoł strzelać*-Witaj przyjacielu, kiedy przybyłeś *zapytał*

*podjechał powoli pod drzwi stajni, zeskoczył na ziemię i podał lejce chłopcu stajennemu*- Daj mu jeść Zygusiu...