Świątynia Frey - Miejsce Wytchnienia i Odpoczynku

Frey

#Karczma to miejsce, gdzie dostaniesz wszystko czego dusza zapragnie, a oprócz tego nikt Ci nie powie, że czegoś tu nie wolno.
Uważaj jednak, bo zdenerwowany karczmarz może przez przypadek wbić ci tasak w plecy#

Frey

*zapłakana weszła do środka i usiadła blisko kominka* Karczmarzu wina!

#po chwili zjawiła się karczmarz z pucharem wina#
Proszę bardzo pani, gdyby coś to będę za zapleczu #rzekł i cicho zniknął#

Frey

*siedziała samotnie i piła wino, a gdy się skończyło poszła do kuchni i wróciła z pełnym dzbanem, usiadła i zaczęła się upijać nalewając sobie spore porce wina do kielicha*

Frey

*po pewnym czasie zaczęło się jej kręcić w głowie* No tak *mruknęła do siebie* Przynajmniej nie czuje bólu gardła *chciała się zaśmiać, ale nie mogła, więc wściekła na samą siebie zaczęła pić wino bezpośrednio z dzbana*

Frey

*kompletnie pijana zauważyła nagle, że skończyło się jej wino w dzbanie. Postanowiła nie przeszkadzać karczmarzowi, więc wstała i nagle zachwiała się* Do kroćset... *zaklęła pod nosem* Zaraza... *zostawiła dzban na stole i ruszyła do wyjścia zachaczając o krzesła na swej drodze*

# Rumor przy tym był taki, że z góry zbiegł wystraszony karczmarz#
Pani... może odprowadzić #skłonił się nisko#

Nie trzeba *bąknęła pod nosem i wyszła kierując się do sypialni*

#Karczmarz zabrał się za sprzątanie, a po chwili wszystko było czyste. On zaś udał się na spoczynek#

Frey

*drzwi do karczmy były otwarte, ale karczmarza nigdzie nie było. Poszła do kuchni i wzięła sobie dzban wina oraz kielich i usiadła przy kominku, na którym strzelał radośnie ogień. Nalała sobie wina i upiła łyk grzejąc ręce *

Frey

*gdy się trochę rozgrzała, to zauważyła, że skończyło się jej wino. Wstała lekko się chwiejąc i zostawiając po sobie kilka monet i brudny kielich ruszyła wstawiona do Świątyni*

Frey

#jak co rano karczmarz wiął się za sprzątanie całej izby, a potem gdy skończył zasiadł za szynkwasem i zaczął pucować kielichy małą ściereczką#

Frey

#karczmarz wysprzątał całą karczmę, porozkładał kandelabry ze świecami po całym przybytku, na jednym stole wyłożył dzbany z winem i kielichy oraz patery z jedzeniem, jeszcze podkulał pod stół beczkę wina i ogarnął wszystko fachowym okiem# No teraz dobrze, a na mnie już czas, bo pani nie kazała mi się mieszać #rzekła z przekąsem# A swoją droga ciekawe co oni tu za orgie będą robili #zamruczał pod nosem i uchyliwszy karczemne drzwi ulotnił się cicho#

Siringa

* weszła szybko zmęczona jazdą z Wieży. Rozejrzała się po izbie, lecz nikogo nie dojrzała. Podeszła do jednego ze stołów, ściągając swój płaszcz. Westchnęła zbierając w sobie odwagę do tego co miała uczynić*

Frey

*Jan podszedł do odrzwi karczemnych i otwarł je szeroko żeby wpuścić gościa, lecz sam nie przekroczył jej progu* Tutaj panie *zawołał*

Hannibal

*Wbiegł spóźniony nekromanta do karczymy... Podażył w stronę Siringi... *Podszedł do Jej stolika i zapytał głośno ... "Co Nas tak mało?.*Powiesił swój płaszcz na haku obok drzwi i rozejrzał się po karczmie*

Frey

*sługa dyskretnie zniknął w mroku*

Siringa

* Słysząc nekromantę uśmiechnęła sie lekko*- Czas jeszcze...Spocznijcie, że proszę, bo ciężka noc nas czekać bedzie..

Hannibal

*Spojrzał na Boginię... *Pod nosem mamrocząc powiedzial... *Ilu gości się spodziewamy? Z nieciepliwością czekał na odpowiedź...*