Świątynia Frey - Miejsce Wytchnienia i Odpoczynku

Sir Keldorn

Oczywiście Pani - *odpowiedział i udał się do kuchni, tam odnalazł koszyk w miejscu w którym mówiła Frey. Z piwniczki zabrał dwie butelki wina. Odszukał sztućce i nakrycia, które włożył do koszyka, równeż zabrał trzy kielichy, następnie rozglądnął się za jadłem. Na stole pod przykryciem zauważył mięsiwa wszelakie, a także ciasto apetycznie wyglądające i owoce. Zabrał więc część tego co było na stole i ostrożnie wkładając do koszyka. Po chwili był już spowrotem przy Frey* - już jestem Pani - *następnie spojrzał na Siringę i z uśmiechem na ustach powiedział * - zapraszamy na piknik.

Frey

*spojrzała na Keldorna i wzrok się jej rozjarzył światłem słońca, a potem do siostry radośnie się uśmiechnęła* Choć Siri, dziś będziemy jeść na trawie *zaśmiała się perliście* I to w doskonałym towarzystwie *zachichotała*

Sir Keldorn

*Rozłożył nakrycia obok głazu , na środku ustawił misy z jadłem, owocami i chlebem, otworzył butelkę wina i nalał do kielichów.* - pozostało nam tylko poczekać na Siri -* mówiąc to spojrzał na nią, na jego twarzy malował się spokój i radość tej chwili, chciał aby trwała wiecznie *

Siringa

* Wyrwana z zamyślenia, przez chwilę patrzyła na nich niewidzącym wzrokiem. Jednak trwało to tylko kilka sekund. Uśmiechnęła się wstając, poczym podeszła do nich. *
- Wybaczcie mi, lecz nieco się zamyśliłam i nie zauważyłam was...* spojrzała na Frey* - Cieszę się, iż jesteś tu z nami...* podeszła by uściskać siostrę*

Frey

*odwzajemniła uścisk siostry, a potem odłożyła Łzę na kamień i usiadła na kocu z radosnym uśmiechem, a potem sięgnęła po kielich* A może tak mały toast *zaśmiała się*

Sir Keldorn

*Uniósł kielich w górę i powiedizał* - ja chciałbym wznieść dwa toasty- pierwszy, że za to że jesteś Pani znów z nami, a drugi za nasze poznaniie - * spojrzał na Frey, a następnie na Siri , po tych słowach uśmiech zagościł na jego twarzy*

Frey

*zaśmiała się radośnie* A my chcemy wzieść toast za takie miłe towarzystwo *spojrzała figlarnie na Keldrona*

Sir Keldorn

*odwzajemnił jej uśmiech i uniósł kielich w geście toastu*

Ferin

Goście Pani Frey? *Spytał sam siebie zauwarzywszy trzy osoby niedaleko rzeki. Wzruszył ramionami. Na widok jedzenia także zgłodniał, lecz narazie usiadł w cieniu drzewa, postanawiając jakiś czas tu posiedzieć, a potem się posilić*

Frey

*zaśmiała się radośnie i toast spełniła, lecz nagle nad jej głową zjawił się mały, biały gołąbek i zagruchał, a ona wyciągnęła rękę, na której przysiadł. Zdjęła mu z nogi kawałek pergaminu i przeczytała szybko, a na jej twarzy wymalował się wyraz rozbawienia* No proszę JAO chyba mężem moim chce zostać *zaśmiała się* Heh cóż... I tak złota do banku nie schowam *zachichotała i wina sobie dolała*

Sir Keldorn

Pięknie tu Pani u Ciebie, chciałoby się tu pozostać na zawsze. Cisza spokój i tak miłe towarzystwo * na jego twarzy znów zagościł uśmiech*

Frey

*spojrzała na niego swymi jasnymi oczami* Zawsze jesteś tu mile widziany, a pokoi w Świątyni wiele, jeśli zechcesz możesz zająć jeden z nich *uśmiechnęła się radośnie* Jeśli zaś pragniesz ciszy i prywatności to może on być dostępny tylko dla Ciebie...

Ferin

*Otwarł w końcu oczy i przeciągnął się leniwie. Ruszył w kierunku kuchni, trzymając się na uboczu i nie chcąc przeszkadzać Freyji i jej znajomym...*

Sir Keldorn

Dziękuję Pani za zaufanie i z chęcią skorzystam z Twej propozycji. Wystarczy, że tutaj będę mógł przyjść czasmi aby się odprężyć, a do pokoju mego niech każdy przychodzi może będę mógł pomóc, różnie w życiu bywa, a pielgrzymów tutaj wielu przychodzi. * spojrzał na Frey i podziękował uśmiechem i ukłonem*

Frey

*nagle jej wzrok padła na dziwną postać idącą w cieniu, chciała go zawołać, ale zniknął jej z oczu. Wstała więc i przeprosiła swoich gości* Wybaczcie, ale chyba wino się kończy, zaraz doniosę, a wy tutaj siedźcie i czekacie na mnie* wstała i pobiegła ku Świątyni*