Świątynia Frey - Miejsce Wytchnienia i Odpoczynku

Frey

*pisnęła z bólu i odskoczyła od niego kilka kroków, ratując się w ten sposób, przed jego atakiem, a gdy poczuła ulgę ruszyła w jego kierunku. Gdy była już blisko jeden cios wyprowadziła na wysokości jego barków, a drugim mieczem cięła na wysokości pasa*

Sir Keldorn

*reakcja była natychmiastowa. Jedna pałka poszła w kierunku miecza zmierzającego na pas, a druga z większą siłą ruszyła w drugi miecz. Zauważyła również, że ruszył ciałem w jej kierunku skracając do minimum pole miedzy nimi*

Frey

*poczuła, jak odrzuciło jej do tyłu miecze, lecz jego ciało znalazło się blisko niej, ich oczy spotkały się, a ona nagle zarumieniła się lekko. Z całej siły na jaką było ją stać wróciła miecze spowrotem i bez zastanowienia powędriowały one za niego tnąc na krzyż jego koszulę na plecach. Przecięła materiał i lekko raniła jego plecy*

Sir Keldorn

*zrobił mały grymas bólu* - Nie ładnie... Nie ładnie...*usmiechnął się*
*wykonał kilka kroków w tył*

Frey

*spojrzała mu w oczy i szybko cofnęła miecze* - Wybacz... *jęknęła przerażona tym co zrobiła*

Sir Keldorn

- W walce nie można mieć sentymentów Frey...*uśmiechnął się*
- No to zaczynamy druga rundę...*ruszyły na nią robiąc młynki pałkami*

Frey

*gdy był już blisko uskoczyła w bok jednym susem i gdy znalazła się z jego boku chwyciła oba miecze razem i delikatnie pociągnęła mu nimi znowu wzdłuż po plecach*

Sir Keldorn

*myślał, że tak uczyni nie zauważyłą wyprowadzając cios jak jego dłoń z jedną z pałek udeżyła w jej pośladki... Gdy otrzymał cios na plecy wykonał lekki grymas i wykonując półobrót drugą pałką udeżył w pośladki Frey niezbyt mocno*

Frey

*zrobiła zrymas bólu, czując cios, ale zaraz pozbierała się w sobie, podniosła szybko oba złączone miecze do góry i zrobiszy pół obrót stanęła przed nim twarzą w twarz i skrzyżowała miecze na jego gardłe* - Rusz się, a pociągnę... *wydyszała cała spocona*

Sir Keldorn

*spojrzał jej prosto w oczy* - Proszę zrób to wówczas nie będę już cierpieć z miłości...

Frey

*spojrzała na niego, a po twarzy pociekły jej łzy. Opuściła oba miecze i padła na kolana do jego stóp zagryzając wargi tak mocno, że pociekła po nich strużka krwi. Nic nie mówiła, tylko płakała w ciszy*

Sir Keldorn

*usiadł obok niej. Chwycił ją za brodę i uniósł jej głowę tak że ich wzrok się spotkał. Uśmiechął się rzekł..*- Jesteś coraz lepsza Frey.... Nie płacz... To był już prawdziwy pojedynek...

Frey

*spojrzała mu w oczy, a broda jej drżała* - Dziękuję Kel... To twoja zasługa *jęknęła cicho w jego oczy się wpartując* - Ale ja... *zająknęła się lekko i oczy w podłogę wbiła* - To nie przed to... *szepnęła drżącym głosem*

Sir Keldorn

- No powiedz wreszcie co Cię gryzie...
- Nie musisz mieć przedemną sekretów...
- No wal jestem gotów... Co się stało Frey...*spojrzał na nią spokojnym wzrokiem*

Frey

*otarła łzy i pokręciła tylko głową, a potem wstała* - Chyba powinniśmy się wykąpać, ja w każdym razie muszę... *rzekła to, nie patrząc mu w oczy i ruszyła do łaźni*