Świątynia Frey - Miejsce Wytchnienia i Odpoczynku

Frey

To ogromna sala z kilkoma łóżkami, przedzielonymi od siebie parawanami. Na końcu sali stoi małe biureczko, a kawałek dalej ogromny stół do zabiegów przykryty białym płótnem. W głębi sali są małe drzwi prowadzące na zaplecze, gdzie czarodziejka może odpocząć...

Sir Keldorn

*wniósł ją do środka drzwi szeroko otwierając. Rozejrzał się po sali i zobaczył łóżko blisko okna i tam ją położył*-To odpoczywaj, a ja posiedzę przy Tobie...*dodał trochę poddenerwowany*

Frey

*uśmiechnęła się do niego blado* - Kel kochany, nie musisz tu ze mną cały czas siedzieć, masz wszak inne ważniejsze rzeczy do zrobienia, a mnie nic nie... *nie dokończyła, bo znowu nadszedł skurcz, a z nim potworny ból*

Sir Keldorn

*spojrzał na nią*-Pozwól pomasuję Ci krzyża powinno pomóc...*uśmiechnął się trochę przejęty*

Frey

*spojrzała na niego z wdzięcznością, a potem na brzuszku położyła* - Dziękuję... *szepnęła cichutko, bo ból jej nie opuszczał*

Sir Keldorn

*uśmiechnął się i zaczął krzyże masować najlepiej jak potrafił*

Frey

*odetchnęła głęboko, a po chwili ból zelżył*

Sir Keldorn

-Czy choć trochę Ci lepiej...*zapytał wciąż masując*

Frey

- Tak, cudownie, dziękuję... *szepnęła, jej ciało rozluźniło się, a ból odszedł*

Sir Keldorn

*gdy poczuł i zobaczył, że już jest lepiej przestał ją masować i położył by zasnęła. Jako, że noc była już późna ułożył ją do snu i zaczął nucić spokojne piosenki, których go nauczyła. Po chwili Frey słodko spała. Wówczas wstał i udał się do Shievana*

Frey

*spało się jej cudownie, była po masażu odprężona, a ból całkowicie zniknął, sny zaś miała szczęśliwe i kolorowe*

Frey

*otwarła oczy i słodko się przeciągnęła. Rozejrzała się wokoło i uśmiechnęła sama do siebie, potem podeszła do okna i otwarła je na oścież. Stała tak oparta o okiennice i przyglądała się cudownemu światu za oknem, tęskniła za spacerem, ale wiedziała, że na razie nie może wyjść, tutaj czuła się bezpiecznie*

Sir Keldorn

*szybko wszedł do Lazaretu i się uśmiechnął widząc Frey*-Już jestem...-Wypoczęłaś choć trochę...*zapytał z troską w głosie*

Frey

*gdy wszedł, stała plecami do drzwi, a twarzą do okna, lecz gdy usłyszała jego głos odwróciła się gwałtownie, po czym podbiegła do niego i rzuciła mu się na szyję* - Tak bardzo tęskniłam... *pocałowała jego słodkie usta*

Sir Keldorn

*roześmiał się*-Zaprowadziłem naszego gościa do biblioteki...-Dlatego mnie nie było...