Świątynia Frey - Miejsce Wytchnienia i Odpoczynku

Alandiril I

*wyjechał galopem w pełnym uzbrojeniu*

Alandiril I

*wrócił smutny, z opuszczoną głową *

Frey

*szła niespiesznie traktem w kierunku Bramy Świątynnej, wiatr rozwiewał jej rude włosy, a ona cieszyła się promieniami słońca, które pieściły jej skórę*

Vereena

*Nadeszła szybkim krokiem. Niosła ze sobą różne pakunki. Na biodrach miała skórzany pas z przytroczonym sztyletem i kilkoma mieszkami. Długie, czarne włosy i płócienna suknia powiewały za nią delikatnie.*

Artur Wielki

*Na trakt wjechał Artur, na koniu białym, w pełnym uzbrojeniu i bez hełmy na głowie.* - To chyba tu. Mam nadzieje że Freyj mnie ciepło przyjmie. *Powiedział pod nosem i pojechał dalej.*

Koryn

*spokojnym krokiem idąc rozglądał sie zdumiony tak pięknym miejscem, na sobie mając czarny jak smola plaszcz, pod nim zaś srebrzystą koszule* Mam tylko nadzieje że w dobrym kierunku ide. *wymamrotał cicho wciąż sie rozglądając po tym miejscu i idąc dalej*

Sir Keldorn

*ponaglił Huragana i po chwili został po nim tylko tuman kurzu*

Merkorn

* Traktem z wolna jechał mężczyzna w płąszcz brązowy odziany. Włosy jego białe, na wietrze falowały. Powieka lewa przymkniętą lekko była. Jadąc wolno rozglądał się uważnie*
- Mapa mówi iże tu.

DragoonMaster

*szedł sobie zwolna traktem spoglądając na mape którą dostał od Frey*
-Hmm piekna okolica ciekaw jestem czy równie przyjazna?

Sayuri

*Lekko spóźniona szła traktem. Rozglądała się, czy aby w dobrym kierunku się kieruje. Zastanawiała się też, czy aby zbyt mocno się nie spóźniła i gdzież znajdują się wszyscy*

Roven

*Szedł wolno, nie spieszył się mimo, iż był już spóźniony. Rozglądał się wokół podziwiając przyrodę.*

Sir Keldorn

*gdy już ciemno było pojawił się na trakcie. Gdy zobaczył znajome mu budynki Świątyni uśmiechnął się i ponaglił Huragana*

Sir Keldorn

*ponaglił wierzchowce go kłusu i po chwili zniknęli z widoku*

Frey

#po chwili na trakcie pojawiła się bryczka z Keldornem i Frey. Z daleka zauważyli Świątynie, a wtedy Keldorn popędził konie#

Rehael

*Na trakcie pojawiła się niska, odziana w białą szatę postać chłopca. Z uśmiechem na twarzy dreptał przed siebie, w stronę bramy świątyni, oczy swe zielone w niej utkwiwszy. Dłonie trzymał złożone przed swą piersią, jakby modlił się. Efektu dopełniały słowa, które, lekko ustami poruszając, szeptał do siebie.*