Świątynia Frey - Miejsce Wytchnienia i Odpoczynku

Frey

*nagle złapała Giverona za rękę* - Zaczekaj, mam prośbę... - Widzisz poprosiłam mego przyjaciela Stogara, by zaopiekował się Świątynią i Stogusiem, Ciebie zaś proszę byś pod naszą nieobecność zajął się nim jako jego nauczyciel i byś także go chronił, szczególnie przez jedną z mych sióstr... *zarumieniła się lekko* - Kiedy nas nie będzie, może tutaj przyjść jako Liriel lub Siringa, lecz nie daj się zwieść... - Siringa umarła oddając swe życie za innych, ale odrodziła się w innym ciele i innej postaci i teraz zwie się Daedshea i chce krew mego syna ofiarować swemu panu, dlatego strzeż go proszę i bądź miły dla Stogara... *uśmiechnęła się do niego czule* - A teraz jesteśmy gotowi...

Alandiril I

*poprawił lekko zbroje wstał założył plecak i stanął obok Frey*ja też jestem już gotowy

Sir Keldorn

*słuchał ze zdziwieniem tego co mówiła*-Frey co Ty mówisz...-Dlaczego ja o niczym nie wiem...

Frey

*zarumieniła sie na jego słowa* - Nie chciałam Cię martwić, a poza tym Stogar miał już nią do czynienia i wiem, że nie dopuści by ona ukradła naszego synka i złożyła go w ofierze temu durnemu Demonowi Lasu... *wzrok w podłogę wbiła* - Bo chyba pamiętasz Demona, Władcę połowy Zaklętego Lasu, tego, który mnie wtedy zwiódł, gdy szukaliśmy Siri?... *zapytała jeszcze bardziej czerwona*

Sir Keldorn

-Tak pamiętam i to bardzo dobrze...-Rozumiem, że ja zostać nie mogę aby ochronić Stogusia...*spojrzał na nią*

Drizzt Do'Urden

*Drow słuchając rozmowy napełni ponownie kielich wina odszedł na bok i szepnoł cicho*Miraz rzuć okiem na małego powiadomisz mnie gdyby coś się działo.*kot wyszedł za dzrwi Sali nie zwracając niczyjej uwagi*No to w droge!*powiedział głośno elf podchodząć do rozmawiających.*

Allen · Dołączył: 24 Mar 2007 Posty: 9 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

*Obudził się z zamyślenia, Podszedł do zgromadzonych i rzekł*Ja chyba wszystko mam*uśmiechnął się*Ruszamy?*spytał zgromadzonych*

Frey

- Jak już mówiłam Stogar z nim zostanie... *nagle jej oczy zabłysły delikatnym światłem* - Jeśli się nie mylę to już przybył.. *zaśmiała się* - No to Giveronie w drogę... - I pamiętaj, jesteś nauczycielem mego syna, więc i na Ciebie opieka nad nim spada, podczas naszej nieobecności... *uśmiechnęła się do niego, dając znak głową, że są gotowi*

Drizzt Do'Urden

Ruszajmy więc *powiedział drow* im szybciej ruszymy ty szybciej opijać będziem zwycięstwo!*dodał z uśmiechem*

Giveron

Jeśli taka wasza wola. *Jedną dłoń przyłożył do skroni, a drugą wyciągnął w ich stronę z rozczapierzonymi palcami. Zmarszczki wysiłku przeorały mu czoło, a po chwili wszyscy zniknęli w jasnym błysku. Giveron dysząc opadł na fotel.* Niech bogowie mają was w opiece....