Świątynia Frey - Miejsce Wytchnienia i Odpoczynku

Ferin

* Postanowił pod wieczór przespacerować się jeszcze, dzień minął mu nieciekawie, zajał się czytaniem książki, całkiem dobrej zresztą, choć w końcu i to go znużyło. Ubrał cieplejszą koszulę i opuścił pokój *

Ferin

* Wrócił do swego pomieszczenia w lepszym humorze. Przebrał się i rzucił się na łóżko * Głupiś Ferinie... * Rzekł jeszcze do siebie i wkrótce zasnął *

Ferin

* Wynurzył się spod koca. Otwarł oczy i ziewnął głośno. Przeciągnął się i wyjrzał za okno. Słońce świciło jasno, rozświetlając jego komnate. Przebrał się w świerze ubrania w ciemnych odcieniach. Zjadł kilka kawałków smacznego ciasta, którym uraczyła go wczoraj Ivonne. Sięgnął po książkę o tytule brzmiącym " Ostatni Król Aralli ". Obejrzał ją dokładnie i otworzył pomijając sporą część treści. Pogrążył się w lekturze *

Vereena

*Szła wolno korytarzem, rozglądając się.* To chyba o tym pokoju mówiła Ivonne *mruknęła, spoglądając w stronę drzwi. Przystanęła na chwilę, zastanawiając się. Stwierdziła, że nie zaszkodzi sprawdzić i zapukała cicho.*

Ferin

* Zamknął księgę i rzucił ją na łóżko. Sięgnął po nóż i ruszył w stronę drzwi. Uchylił wrota i dojrzał kobietę, którą spotkał wcześniej podczas warty * Ee.. * Wybąkał zakłopotany * W czym mogę pomóc?

Vereena

*Spuściła wzrok i wymamrotała coś niewyraźnie. Zaraz westchnęła i zaczęła głośniej* Ja... jestem w Świątyni od niedawna i tak sobie pomyślałam, że przydałoby mi się rozejrzeć dookoła, poznać, co gdzie jest. I Ivonne powiedziała, że ty Panie możesz mi pokazać okolicę. *Uniosła wzrok, spoglądając na mężczyznę.* Oczywiście jeśli masz czas, bo... no.. nie chcę przeszkadzać *dodała szybko.*

Ferin

Tak.. Właściwie tak... * Uśmiechnął się * Daj mi, proszę chwilę.. * Odsunął się od drzwi i zmieszany odłożył nóż tak, by Czarodziejka tego nie dostrzegła. Powrócił do niej i stanął na korytarzu * Drogę do mojego pokoju już znasz.. * Zaczął *

Vereena

Tak *odparła powoli.* Trafiłam też jakoś do łaźni, kuchni, lasu... *zastanowiła się chwilę.* Ale jakbym chciała udać się tam ponownie, to myślę, że bym nie trafiła. *Uśmiechnęła się z zakłopotaniem.*

Ferin

* Odwzajemnił uśmiech i wskazał dłonią na duże pomieszczenie znajdujące się nieopodal * Oto sala kominkowa. Przyjemne miejsce * Ocenił. Potem ruszył nie spiesząc się, tak by kobieta mogła obejrzeć dokładnie pomieszczenia * Za mną * Rzucił jeszcze i wyszedł z części mieszkalnej do centrum świątyni *

Vereena

*Ruszyła za mężczyzną, rozglądając się uważnie wokół, by zapamiętać drogę do różnych pomieszczeń Świątyni. Przyglądając się sali kominkowej mruknęła* Tak, całkiem tu przytulnie. *I przyspieszyła kroku, aby nie zostawać w tyle.*

Ferin

* Od razu rzucił się na łóżko i starał się zasnąć. Nie udało mu się to jednak mimo usilnych starań . Wstał w nieprzyjemnym humorze i opuścił pokój *

Ferin

* Tym razem spokojnie położył się na łóżko i nakrył się kocem. Chwile wpatrywał się w sufit, duchem będąc gdzie indziej - rozmyślając nad czymś. Powieki zamknęły się jakby same.. Zasnął *

Ferin

* Skończył czytać swą księgę, odłożył ją na półkę tam gdzie stała wcześniej. Opuścił swój pokój. *

Ferin

* Gdy się obudził postanowił zająć się wreszcie sprawami, które odkładał od tak dawna. Zrobił porządek w pokoju, potem sięgnął po dobrze wyglądającą, szeroką bluzę. Odwrócił ją na lewą stronę, odnalazł igłę, nici oraz niewielkie kawałki materiału, następnie zabrał się do roboty. Do lewego rękawa bluzy, od spodu doszył dwie kieszenie, jedną niewielką, kwadratową , drugą podłużną. Przyjrzał się efektom swej pracy * Krawcem się nie urodziłem.. ale nie jest źle * Rzekł zadowolony *

Ferin

* Strażnik otworzył szafę i pochylił się by sprawdzić czy woreczek z Czarnym Lotosem znajduje się jeszcze tam gdzie wczoraj. Ubrał płaszcz, wziął pakunek i umieścił w kieszeni płaszcza. Do pasa dopiął miecz. Zabrał ze sobą mieszek z pieniędzmi i wyszedł*