Świątynia Frey - Miejsce Wytchnienia i Odpoczynku

Shudri_

* Oporządził Glandera, wsiadł na niego i prędko dotarł do drogi. Następnie ruszył pospiesznie gościńcem dalej..*

Siringa

* Wprowdziła do stajni zdyszanego konia. Pędziła ile sił ze swej Wieży, by zdążyć na czas. Mimo, iż miała zadanie do wykonania, jej myśli zajmował fragment księgi, który przeczytała przypadkiem. Westchnęła cicho odrzucając ponownie te myśli. Musiała się skupić. Nie mogła zawieść swej siostry. Wprowadziła konia do boksu ściągając z niego siodło i całą uprząż. Zostawiwszy go ruszyła do świątyni*

Hannibal

*Odstawił szybko Swojego konia i pobiegł prosto w stronę karczmy*

Siringa

* Weszła do stajni. Rozejrzała się za swym koniem. Widząc go w jednym z dalszych boksów, podeszła do niego. Myśląc o tym co musi zrobić, osiodłała szybko konia, poczym wyprowadziła go ze stajni. Miała nadzieję, iż Frey jej wybaczy i nie potraktuje tego jako ucieczkę.... Choć to właśnie czyniła... Ale nie mogła pozwolić, by coś się stało jej bliskim...Dosiadła konia i ruszyła w stonę swego Grodu*

Sir Keldorn

*Wszedł do stajni poprosił o przygotowanie wieżchowca dla Frey, a sam zajął się oporządzeniem Huragana, gdy obydwa wierzchowce były już gotowe, udał się z nimi przed bramę.*

Sir Keldorn

*zsiadł z Huragana i wprowadził go do stajni powierzając go chłopcu stajennemu. Widząc światło w oknie kuchennym udał się do niej.*

Frey

#Zyguś skłonił się nisko rycerzowi i złapawszy konia za uzdę poprowadził do pustego boksu, gdzie go oporządził i dał siana. Potem zabrał się do dalszej roboty#

Orion

Mężczyzna w szarym płaszczu przekroczył brame stajni. Wprowadził za uzde swojego wierzchowca do jednego z pustych boksów i zamknał ów. - Dbaj nalezycie o niego. - rzekł stajennemu i opuścił obore.

Frey

#Zyguś skłonił się nisko# - A juści panie, mić bydzie jak u siebie #po tych słowach rozjął się nowym koniem#

Frey

- Już ociec już... #wrzasnął ze stajni Zyguś i zaczął wóz szykować do drogi. Po chwili wyprowadził konia, który ciągnął dobrze wymoszczony wóz# - Cholera by wzięła, tyle roboty, a jo sam tutej... #zaklął# - Jakowaś pomoc by się przydała... #jęczał dalej sprawdzając, czy Błyskawica jest dobrze do wozu przytroczona#

Frey

#Zyguś widząc ich podprowadził konia nieco bliżej, a potem pomóg ojcu "załadować" Sir Keldorna na wóz. Gdy wszystko było już gotowe Jan chwycił mocniej lejce# - Gdzie teraz panie #zapytał czekając wskazówek, co do drogi#

Frey

#gdy otrzymał wskazówki wyprowadził wóz z terenu Świątyni podążając traktem w kierunku chaty medyka#

Frey

- Zyguś pomóż no #zawołał do młodzieńca. Zygus szybko podbiegł do wozu i pomógł ojcu znieść z niego wojownika. Gdy Jan i Sir Keldorn udali się do Świątyni Zyguś zajął się koniem i wozem#

Frey

#Jan nie czekając na syna sam przytroczył Wiaterek do bryczki i wyprowadził ze stajni podążając pod Wrota Świątynne#

Frey

#Jan wprowadził powóz do stajni, i ruszył dalej do swych zajęć, a Zyguś zajął się zaraz końmi. Najpierw wyprzągł konie od bryczki, a potem dał im siana i zajął się ich czyszczeniem#