Świątynia Frey - Miejsce Wytchnienia i Odpoczynku

Frey

*spojrzała na niego smutno* - Nigdy nic nie wiadomo, ale tak kocham go i to bardzo... - Tylko czy będzie nam razem dobrze, mam taką nadzieję... *rzekła po chwili* - Wszak mam syna i on jego ojcem zostanie, choć to syn innego... *posmutniała*

Sir Keldorn

*uśmiechnął się* - To dobrze, że go kochasz... Czas pokaże...Napewno będziesz...
Syn Twój już prawie dorosły więc innaczej już patrzy na świat...Napewno relacje między nimi będą dobre...

Frey

- Niby dorosły, lecz syn i kto wie jakie będą pomiędzy nimi relacje, tym bardziej, że Gabriel to trudne dziecko...

Sir Keldorn

- A na dziś to jakie pomiędzy nimi są relacje?*zapytał z ciekawością*

Frey

- Odesłałam syna, jak widzisz nie ma go tu teraz *rzekła smutno* - Wysłałam go na nauki, bo ja sama sobie z nim nie radzę... - I z jego mocą...

Sir Keldorn

- Nie możesz myśleć tylko o nim...Ty też masz prawo do szczęścia...

Frey

*spojrzała na niego poważnie* - Ja nigdy nie będę szczęśliwa, bo jestem przeklęta... *szepnęła cicho*

Sir Keldorn

- Jak to przeklęta... Co Ty opowiadasz Frey...*spojrzął na nią i widać było, że czeka na wyjaśnenia*

Frey

- Sama nie wiem, zawsze tak było... - Najpierw ktoś się zjawiał w moim życiu, a potem nagle odchodził bez słowa, jak cień... *spojrzała na niego dziwnym wzrokiem* - Tak było wcześniej, dlatego się tutaj zjawiłam, uciekałam przed tym.... - Ale i tutaj ta dziwna klątwa mnie dopadła, Abi odszedł bez słowa pewnego dnia, boję się, że Shu w końcu też odejdzie... *spuściła nisko głowę, a głos jej drżał* - Wszyscy w końcu odchodzą, a ja zostaję sama...

Sir Keldorn

- Myślę, że tak nie będzie Frey....*uśmiechnął się*
- A tak właściwie to kiedy ten ślub ma się odbyć...*spojrzął na nią*

Frey

- 4 listopada, jeśli Shu będzie pasowało, bo dziś rozmawiałam z Wielebnym i jemu ten termin pasuje *uśmiechnęła się nagle promiennie*

Sir Keldorn

- Czyli już za niedługo zaczną się przygotowania...*uśmiechnął się*

Frey

- Właściwie to przygotowania już były, bo planowaliśmy to dość dawno, lecz jakoś czasu nie było, żeby ustalić termin... *popatrzyła na niego*

Sir Keldorn

- Rozumiem Frey...*odrzekł i spojrzał na nią*
*po chwili wstał z łóżka i odrzekł* - Shu napewno czeka na Ciebie, nie chcę aby czuł się zadrosny...Pozatym potrzebowałbym woźnicę z powozem...*uśmiechnął się do niej* -Muszę jechać do mojego medyka...Zawsze mnie naprawia gdym uszkodzony...*roześmiał się*
- Powinniśmy jeszcze dziś wrócić...Nie jest to daleko więc się uda...*uśmiechnął się*

Frey

- Dobrze powiem Janowi, aby z tobą pojechał. To doskonały woźnica, co zaś do wozu, to zaraz wydam polecenia... *wstała z jego łóżka i ruszyła ku drzwiom* - Przyśle Jana po Ciebie... *uśmiechnęła się do niego* - I jeszcze raz mi wybacz, nie było moim zamiarem tak Cię pocharatać... *po tych słowach wyszła szukać swego sługi*