Świątynia Frey - Miejsce Wytchnienia i Odpoczynku

Shudri_

Tych czterech, którym życie Bogini zostało powieżone
Czas nagli, więc ruszyć muszą już teraz, jeśli chcą jeszcze ujrzeć Freyję, Panią Świątyni...

Ci czterej, którzy działać muszą razem
Jeśli kryształy zniszczone przez trzech z nich zostaną przy Bogini, tak ukochanej przez wszystkich, Freyja powróci z mrocznych odmentów otchłani...

Tych czterech, którym walczyć przyjdzie z bestiami strasznymi
Bowiem zmierzyć się muszą ze stworami trzema. Potwory owe są potężne, na samą myśl o nich w ludziach budzi się strach... Na sam dźwięk ich imion lęk spowija całe ciało..

Ci czterej, którym niewielu wróży powrotu

- Toś słyszał?! Czterech na smoka złotego porywać się chce... Taką bestyje to się z siłą całej armi przeciwstawia.. a tu czterech takich, co bohaterami zostać chciało...
- Tia.. Krainę chcą przejść wzdłuż i wszerz, by kamyki trzy zdobyć i trzy potwory usiekać! Tosz to głupota cholerna... wioskowy idiota ma więcej roztropności! Pomarną głupi za swoje zuchwalstwo..

Marvmorr

*Do karczmy wszedł krasnolud i podszedł do rozmawiających chłopów*
-To nie wiecie? *spytał*
-O czym? *spytali jednocześnie*
-O tym, że na wyprawę wybierają się najwięksi wojownicy Galimoru.
-A kto idzie?
-Shudri, Tristian, Tajemniczy Wojownik, który został wymieniony w klątwie i ja. *odpowiedział krasnal*
-Ty? A ktoś ty jest?
-Nie znacie mnie?
-Nie, a powinniśmy?
-W takim razie zmykajcie, bo poznacie moją siłę.
*Słysząc słowa krasnoluda chłopi uciekali w takim popłochu, że zostawili nawet swoje niedopite piwo*
-Hmm... muszę sie przyzwyczaić do tego, że moja sława nie sięga poza ziemie mojego ludu z Gór Seliui.
*Krasnal usiadł przy stoliku, przy którym siedzieli chopi i zawołał*
-Karczmarzu! Zabierz te kufle i daj mi coś mocniejszego.

Marvmorr

-Karczmarzu! *krzyknął po wypiciu wina*
-Tak? *spytał karczmarz*
-Przynieś mi jeszcze jedną butelkę tego wspaniałego wina.
*krasnolud zapłacił karczmarzowi i powiedział*
-Tutaj masz złoto za wino. Resztę daj tym mężczyznom, którzy siedzieli przy tym stoliku przede mną. Źle ich potraktowałem, powiedz im, że bardzo ich przepraszam. Dasz im?
-Oczywiscie, przekażę im. Zaraz przyniosę panu wino. *odpowiedział karczmarz i odszedł*
*Po chwili karczmarz przyniósł wino, a gdy krasnolud zauważył, ze smutkiem, że w jego kuflu widać juz dno odstawił kufel i wyszedł z karczmy*
-Gdzie miało być to spotkanie? *spytał sibie*
-Hmmm... a tak w samym centrum świątyni.

Roven

*Siedział w centrum świątyni ukryty w cieniu i rozmyślał. Nad wyprawą, jaka czeka go i jeszcze trojkę innych osób. Spojrzał na swoje miecze, pogładził je po rękojeściach. Już niedługo znów użyje ich w prawdziwej walce o życie. Nie tylko swoje i towarzyszy, ale i Bogini. Westchnął.*

#Ciekaw jestem, z kim na tą wyprawę udać mi dane będzie.#

*Pomyślał i obserwował okolice.*

Tristian

*Po bruku zastukały kopyta konia, prowadzonego przez kogoś za uzdę. Mężczyzna był ubrany na czarno, całą sylwetkę spowijał skurzany płaszcz, którego kaptur miał nasunięty na twarz. Zatrzymał objuczonego konia przy wodopoju, i sam poszedł do centrum świątyni. Przez ramie przewieszony miał sznur z przywiązanym srebrzystym toporem. Nasunął kaptur mocnej na twarz i ruszył do centrum. Usiadł na zacienionym murku ze skrzyżowanymi nogami, topór kładąc obok. Wzrok wbił w ziemię. Już za niedługo pojedzie... pojadą. I kto wie czy wróci jeszcze, by móc oglądać ogrody? Zastanawiałem się? Nie. Ani chwili. Wkońcu decyzja która nie sprawia że mam ochotę poderżnąć sobie gardło. Wkońcu zrobię coś... dobrego. Albo zginę próbując.*

Marvmorr

-Witaj Tristian'ie! *powiedział kransolud do mężczyzny siedzącego na murku*
-Wiesz może kiedy będzie reszta? *spytał*
-Co do Ciebie *odwrócił się i powiedział do Roven'a* -Nie chowaj się. Może porozmawiamy przed wyprawą?

Roven

*Wyszedł z cienia i podszedł do krasnoluda oraz mężczyzny, który siedział na murze. Popatrzył na nich swoimi czerwonymi oczami nieufnie i rzekł.*

-Witaj człowieku i Ty mości krasnoludzie. Ja jestem Roven, a czy wasze imion zachcecie mi wyjawić? Doszły mnie słuchy, iż na wyprawę z wami wyruszać mam. Lecz mówiono o Czwórce, a nas tylko trzech jest. Któż jeszcze z nami wybrać się ma?

*Spojrzał uważnie najpierw na twarz mężczyzny, a później krasnoluda oczekując odpowiedzi.*

Ferin

*Przyglądał się z daleka rozmówcom, nie mając nic innego do roboty postanowił popatrzeć co się tam dzieje, jednakże stojąc na tyle daleko, że nie mógł dosłyszeć słów*

Tristian

*Zciągnął kaptur z twarzy, i omiótł wzrokiem zebranych, zatrzymując oczy na Rovenie* Powiadasz że ruszasz z nami na wyprawę, a nie znasz tego który nas zebrał? Dziwne wielce. Czwartym jest krasnolud Shudri. Nie wiem jednak kiedy się pojawi... *Poprawił rzemyki przy skórzanym kaftanie* Jeśli jednak miła mu moja siostra nie będzie zwlekał bez powodu. Wnioskuje więc iż zatrzymuje go coś naprawdę ważnego.

Marvmorr

-Jam jest Marvmorr z Gór Seliui. *odpowiedział krasnolud* -Co do Shudri'ego, to jest to faktycznie dziwna sprawa. Nie widziałem go od kilku dni. Ciekawe co się mogło stać.

Roven

-Nie znam jego imienia panie, gdyż przedstawić się zapomniał. Dlatego zapytałem jak na imię ma i dziękuje za udzielenie odpowiedzi.*Kiwnął głową.* -Na pewno ważne sprawy go zatrzymały i przybyć natychmiast nie może.

Shudri_

* Wkroczył do samego centrum świątyni, krasnolud wyglądał groźnie. Zaciętość na twarzy i jakby nieobecny wzrok, uzbrojony w pare sztuk broni, przyodziany w wytrzymałą zbroję* Witajcie *Rzekł tylko*

Tristian

*Podniósł topór, przerzucił plecak przez ramię, podszedł do krasnoluda i uśmiechnął się wyciągając do niego dłoń* Nie spieszyłeś się.

Freyja

*po chwili do mężczyzn podeszła drobna rudowłosa kobieta* - Nie musicie nigdzie jechać moi panowie, dzięki Liriel życie swoje odzyskałam, więc wy swego tracić nie musicie... *uśmiechnęła się do nich i każdemu na policzku złożyła delikatnego całusa, potem w oczy krasnoluda spojrzała, a po twarzy pociekły jej łzy* - Wybacz mi, to co zrobiłam, wybacz mi.... *jęknęła i uciekła jak złodziej*